Pokoje po drugiej stronie lustra

 

Pokoje po drugiej stronie lustra

8 maja przypada Dzień Bibliotekarza i Bibliotek, a o nich w “Basi i bibliotece” Zofii Staneckiej i Marianny Oklejak.

Takie wydają mi się własnie biblioteki. Czasami wejścia do innych czasoprzestrzeni
są dobrze ukryte, niczym furtka prowadząca do tajemniczego ogrodu w opowieści Frances Hodgson Barnett. Pamiętam oschłe szeregi grzbietów książek owiniętych
w szary papier albo powyciąganą przezroczystą folię; oryginalne literki tytułów ukrywały się pod brudnymi plastrami z jakimiś hieroglifami sygnatur. Czułam, że dostęp do dzieł płynących z wyobraźni wielu ludzi utrudnia mi coś w rodzaju glinianej skorupy, nawet
w swej istocie proste i pocieszne historyjki zyskiwały pozory wyniosłości, czegoś,
co odtrąca moją powodowaną dziecinnym wszędobylstwem, sięgającą w kierunku
półki rękę. Wtedy wszystko zależało od królowej Krainy Opowieści – Pani Bibliotekarki.

 

OOMama Mu
„Mama Mu czyta”, Jujja Wieslander, Sven Nordqvist, Wydawnictwo Zakamarki 2012

Moja ukochana Pani Bibliotekarka panowała nad zbiorem tzw. biblioteki dolnej
w podstawówce nr 73 na poznańskim Sołaczu. W rzeczy samej zachodziło tam niewielu uczniów, bo to w tzw. bibliotece górnej znajdowały się wszystkie, odziane
w doprawdy wyniosłe i nierozmowne szare papiery, szkolne lektury. Wąskimi scho-
dami na najwyższą kondygnację wspinałam się lękliwym truchcikiem tylko wtedy, gdy
u “mojej” Pani Biblioteki Dolnej jakiejś obowiązkowej lektury brakowało. Nie pamiętam, by “na górze” było coś innego od owych pokrzywdzonych burymi okładkami książek; zmuszanie ich do przebywania tylko w swoim towarzystwie zdawało mi się jakoś bezlitosne.

Wybaczcie, że ciągnę wątek osobisty, wszakże czuję wewnętrzną potrzebę utrwalenia postaci Pani Bibliotekarki z jednej z mrowia poznańskich “tysiąclatek”.
Do jej siedziby szło się naprawdę ponurymi korytarzami, pamiętam, że w pewnej
ich części nikomu nawet nie chciało się zmienić zepsutej żarówki, obok wejścia
do biblioteki znajdowały się drzwi jakiegoś schronu (poważnie), i można tam było wejść tylko trzy razy w tygodniu. W ośmioletniej podstawówce miałam sporo koleżanek
i kolegów, a nawet przyjaciółek, wszelako samotne spacery przez mroczne labirynty stanowiły dla mnie interesującą, i wiadomo, nieco snobistyczną, odmianę od rutyny szkolnych pauz.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
„Ignatek szuka przyjaciela”, Paweł Pawlak, Wydawnictwo „Nasza Księgarnia” 2015

 

O, nie była ona, Pani Bibliotekarka, wylewna. Przeciwnie, owa pani w wieku nieokreś-
lonym, o maskującym wyglądzie nietypowej intelektualistki raczej milczała, w ciszy wskazywała mi tylko odpowiednie dla mnie jej zdaniem grzbiety i okładki. Bez żadnego świergolenia o treści, często z dalekim od zachwytu westchnieniem ileż to można łykać książek na tydzień. A jednak znała mnie dobrze, i czasem uśmiechała
się pod nosem.

Innych bibliotek nie pamiętam, może poza tymi, które z rodzicami odwiedzałam podczas wakacyjnych pobytów w nadmorskich i górskich kurortach. Ile bowiem książek można było wpakować w mały samochód? Wiadomo, że pogoda często sprzyjała pobytom w dość obskurnych ośrodkach. Tato zasilał lektury swojej nieco neurotycznej córki stosami historii zbieranymi w bibliotekach szpitali, w których pracował, miałam wrażenie, że prócz wszelkich wariacji na temat przygód polarników, Indian i eksplorerów dżungli i mórz, troskliwe panie bibliotekarki zdołały przemycić spora ilość pozycji dla dorastających panien. Ach, jak bardzo osładzały mi one zwyczajowo dwutygodniowe choroby obłożne.

00Basia0
„Basia i biblioteka”, Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, Wydawnictwo Egmont 2016

I ostatni wtręt prywaciarski: otóż moja Babcia, pozbawiona wszystkiego podczas wojny panna z dworku, gdy już została sama z siostrą i dziećmi, skorzystała ze swojej zdobytej na pensji ogólnej ogłady i wykształcenia zatrudniając się w bibliotece właśnie.
Z nieudawaną przyjemnością czytała mi różne historie; później, gdy nie potrzebowałam już pośrednika, przyjęła zwyczaj czytania moich lektur jako druga. Żeby wiedzieć, kim
się staję. Ponieważ, jak pod koniec życia wyznał francuski filozof Paul Recour każda kolejna książka, którą czyta, zmienia jego obraz świata; wydaje mi się to prawdą
z gatunku głębokich.

Kim jest Basia?

Jest pierwszorzędną dziewczynką, która chodzi do przedszkola; jest też tytułową bohaterką niemal 30-stu książeczek Zofii Staneckiej i Marianny Oklejak. Przedszkole
z opowiadań jest “prawdziwe”, tak jak “prawdziwa” jest rodzina Basi. Znaczy to, że daleko im do bohaterów fantastycznych przygód z baśniowymi wątkami, i choć zakończenia
nie są dramatyczne, życie bohaterów to nie jest pasmem wymyślnych perypetii. Sytuacje i postacie przedstawione są realistyczne – dzieci z reguły nie są niegrzeczne,
a dorośli grzeczni.

00Basia00.jpg

Oto komentarz autorki serii:

Ważne jest, żeby wiedziały (dzieci – M.K.), że nie ma nic złego w odczuwaniu trudnych emocji, ale że z takimi emocjami jakoś trzeba sobie poradzić – i to bez krzywdzenia innych ludzi. Kłótnia nie jest tu najlepszym rozwiązaniem. Kiedy się jednak zdarzy, też można z niej jakoś wybrnąć. To naszą postawą wobec konfliktów, a nie udawaniem, że ich nie ma, możemy pomóc dzieciom w „oswajaniu” trudnych spraw.*

Proszę sobie też wyobrazić, że w “Basiach” podejmuje się na serio dość rzadko poruszane w rozmowach z dziećmi tematy pieniędzy czy szpitali – zawsze dotykając istoty problemu, i za każdym razem równocześnie z niespotykaną lekkością pióra i poczuciem humoru.

00Basia1

Autorka ilustracji uznała za ważne, by postać Basi nie była przestylizowana, żeby dla dzieci była swojska i czytelna, mocno osadzona w realistycznym “tu i teraz”. Basia ma wystający brzuszek i niezbyt dbale założone rajstopki, dłubie w czymś palcem,
a kiedy rysuje nie zawsze chce jej “pracować wyobraźnia”. Tak naprawdę, trochę
kojarzy mi się z Pulpecją Małgorzaty Musierowicz, w której sadze o rodzinie Borejków bohaterzy są równie barwni, choć z tego świata.

Seria historii o małej Basi to prawdziwie użyteczna, również dla zmysłu estetycznego, lektura. W przededniu święta Bibliotekarza i Bibliotek będziemy świętować wizytę Basi razem z jej przedszkolnym towarzystwem w Bibliotece.
Kogo tam spotka? Co zmaluje? I co po wyjściu przyjdzie jej do głowy?

Zapraszamy, odwiedźcie nas w Domu Bajek przy Lodowej 6, w niedzielę 7-ego maja.

Będziemy na Was czekać.

Maria

* https://www.superkid.pl/basia-wywiad

00Basia.jpg

 

 

 

„Basia i biblioteka”, Zofia Stanecka
ilustracje: Marianna Oklejak
Wydawnictwo Egmont

Ilustracje zaczerpnęłyśmy ze stron wydawnictw i z zasobów własnych.

 

 

 

Pokoje po drugiej stronie lustra

Jedna uwaga do wpisu “Pokoje po drugiej stronie lustra

Dodaj komentarz