Tym razem wyciągamy nasze długie łapy po kolejną, nawiązującą do klasyka gatunku Jana de La Fointaine’a, bajkę zwierzęcą. Pamiętacie nauki logiki i moralności płynące
z „Konika polnego i mrówki”? A „Kruka i lisa”, bajkę z Ezopa, a spolszczoną przez Igna-
cego Krasickiego? „Lisa i kozła” Adama Mickiewicza?
Nie przytoczę tu żadnych miód-malina cytatów, bo nie klasyków będziemy czytać,
ale przyjemność paralelna, ponieważ jakże pouczający i zabawny tekst jest w przypad-
ku „Kotki Milusi” zilustrowany nadzwyczajnymi obrazami. Z cudownej teatralnej skrzynki
(o samym fenomenie Kamishibai tutaj) będziemy wyciągać sceny z historii spisanej wierszem i malarsko zilustrowanej przez włoski duet Eleny Molisani i Alessandro Sanny.
„Kotka Milusia”, rzecz jasna, reprezentuje również pewien charakter ludzki, mianowicie pławiącą się w zbytkach damę (leżanka-szezlong, jako typowy mebel kojarzący się za-
równo ze stylizowaną damą jak i mniej lub bardziej dystyngowanym kotem). Początek bajki może się kojarzyć z mickiewiczowskim opisem osobowości i dóbr Telimeny;
nie mogę się powstrzymać przed jego zacytowaniem:
Jako kotka domowa miała swoja panią,
oraz własną leżankę, bynajmniej nie tanią,
miała miękkie podusie i pieszczot tysiące,
a do jedzenia smakołyki zapachem kuszące.
Drzemała sobie Milusia, nie spraszała gości,
Zadowolona z własnej nieskazitelności.
Potem jest już tylko lepiej dla bohaterki, a gorzej dla naszego pierwotnego poczucia egalitaryzmu; wszak – czy samych posiadaczy kotów nie cieszą ich szlacheckie rysy?
Czyż nie, jak stwierdza Milusia, dla
wrodzonej elegancji w skoku
wszyscy nas traktują jak arystokrację!
Po dalszych duserach prezentacji zaczyna się rozgrywać akcja – kotka spotyka myszkę, którą straszy i drażni, tłumacząc, że to rozrywka przynależna kotom. Strwożona myszka próbuje odwołać się do szlachetnych instynktów damy, jakże przeciwnych katowskim,
ta jednak głucha na błagania myszki o darowanie życia zwraca jedynie uwagę, że tak niskiego pochodzenia potraw nie jada, ponieważ stanowiłyby hańbę dla jej podniebie-
nia.
Odzyskawszy rezon niedoszła ofiara przechodzi do dworskiego dyskursu, odmalowując przed kotką uroki prostego życia związanego z naturą, z wolnością, dzięki której dzikie koty pod rozgwieżdżonym niebem
(…) od kłopotów nie stroniąc,
(…) nigdy się nie rozstają, wspólnie szczęścia bronią.
Morał zawarty w ostatniej wypowiedzi dialogu wybrzmiewa równie roztropnie, co dow-
cipnie i bezwzględnie; jeśli chcecie być o niego bogatsi, przyjdźcie na przedostatnie już spotkanie z cyklu „Kociambry ze starego Miasta” w Cmoku, 27.10 o 10.30.
Kto nie zna jeszcze czaru teatru kamishibai i, prócz pięknego tekstu ma ochotę zobaczyć wyjątkowe obrazy – zapraszamy tym bardziej.
Maria
Kotka Milusia, Elena Molisani, Alessandro Sanna
Wydawnictwo Tibum 2012
Projekt „Kociambry ze Starego Miasta” dofinansowano ze środków budżetowych miasta Poznania, realizowany jest dzięki wsparciu Rady Osiedla Stare Miasto.
Autorką identyfikacji wizualnej do projektu jest artystka Katarzyna Olbrycht.
Ilustracje zaczerpnęłyśmy ze strony wydawcy oraz zasobów własnych.