O samej miłości do czytania, do zapachu książki, jej miłego ciężaru spoczywającego w naszych rękach.. O szeleście przewracanych stron, o radości barwnych ilustracji, o czasie obcowania ze słowem. O znaczeniu czytania w naszym życiu, zarówno dziecięcym, jak i dorosłym. Samodzielnym lub rodzinnym. Tak – o tym wszystkim także opowiadają ważne książki.
O dzieciach, które kochają książki
tekst i ilustracje: Peter Carnavas
wyd. Adamada, 2015
Podobnie, jak w książce O chłopcu, który wpadł do książki Carnavas wykorzystuje zabieg z pozoru prostej i czytelnej opowiastki, z której płynie krzepiąca i ważka wiadomość.
Tytułowe dzieci mają to szczęście, że urodziły się w rodzinie nietuzinkowej, której człon-kowie ponad dobra materialne wynoszą pracę nad umysłem i dokarmianie ducha. Czynią to za pomocą książek, czytanych wszędzie i w każdej ilości. To właśnie ta ilość zaczyna ich w pewnym momencie przerastać, wszechobecne tomy i tomiska wysypują się z każdego kątka maleńkiego lokum nie pozwalając w pełni funkcjonować. Dlatego rodzice podejmują karkołomną decyzję o usunięciu książek z ich życia codziennego.
Prowadzi to do katastrofalnych niemal konsekwencji – cóż bowiem jest ważniejszego niż solidna rodzinna więź…? A ta zdecydowanie zostaje naruszona, bowiem czas wcześniej spędzany RAZEM nad książką, staje się teraz czasem odosobnienia i niedostrzegania niebezpiecznie zbliżającego tą cudowną skądinąd rodzinę do trwania w życiu bez czułości i uwagi na drugiego człowieka. Na szczęście nie wszystko zostaje stracone, acz zakończenia zdradzać nie będę. Powiem tylko, że po lekturze tej książki zdecydowanie wzrasta apetyt. Na miłość i czytanie 🙂
Najwyższa na świecie wieża z książek
tekst i ilustracje: Roccio Bonilla
wyd. Papilon, 2019
Wieża wolności, wieża samotności?
Dlaczego wreszcie czytanie jest jedną z cenniejszych sztuk.
Mały chłopiec, Jerzyk, odkąd potrafił wychylić nos z wózka (gondoli) zauważał przede wszystkim zjawiska, które unosiły się nad ziemią. Wodę w fontannie, ptaki, balony napełnione helem, latawce, psie ogony, smugi pozostawiane przez samoloty. Ponieważ postanowił żyć nie tylko nadzieją na to, że kiedyś stanie się coś, co pozwoli mu ulecieć do góry jak ptak, konstruował przeróżne modele skrzydeł. Nie to, że w siebie wierzył tak mocno, w odpowiednim czasie przed Bożym Narodzeniem wystosowywał prośbę o skrzydła do bardziej kompetentnego od siebie cudotwórcy – Świętego Mikołaja.
Lecz ten jakby nigdy nie rozumiał Jerzyka do końca – znajdowały się zawsze jakieś pod choinką, wszelako była to za każdym razem para bezużytecznych skrzydeł zabawkowych. Sytuacja, myślałby kto, beznadziejna. Lecz my wiemy, że nie. Że, jak to Szekspir ustami Hamleta, będąc zamkniętym w skorupce orzecha, można czuć się władcą nieskończonych przestrzeni. O tym samym była przekonana mama chłopca i z okazji urodzin podarowała mu coś specjalnego.
Przyjrzyjmy się ilustracji: Jerzyk siedzi pod staroświeckim bufetem na kaflach słonecznego tarasu, wśród roślin, ptaków, owoców, obok kota, żółwia, ślimaka i butelki z napojem. Jerzyk tkwi tam nieruchomo, z wyrazem szczęścia na twarzy, choć spuszczonymi oczami. Na kolanach trzyma otwartą książkę. A wszystko, co odkrywał, czego się uczył i co sobie wyobrażał dzięki książkom, napełniało go zachwytem.
Zaczęło się. Od brzucha wieloryba przez planetę Małego Księcia po przepastne puszcze i jaskinie Yeti. Przygody tak niezwykłe, że nie starczyło książek z półek w salonie, a potem z pokoju siostry, w końcu książki zapełniły cały ogród. Jerzyk sterroryzował sąsiadów i przyjaciół sąsiadów. Żeby mieć spokój, z przeczytanych woluminów budował dla siebie wieżę, nie słuchając próśb bliskich by coś zjadł lub odpoczął. Zafascynowany pasją chłopca świat dosyłał mu całe biblioteczne zbiory, Jerzyk stał się sławny wśród ludzi w świecie, którego już nie potrzebował – bardziej przemawiały do niego jego naukowe lub
fikcyjne opisy.
Bohater w końcu zaje sobie sprawę, że odkąd zaczął czytać pierwszą książkę, wciąż się unosi. I że zawdzięcza to mamie, czyli komuś, kto zrozumie co przeżył. Książki to doprawdy niezwykłe przedmioty, porywają nas unosząc daleko, wrzucając głęboko, by potem przywieść do kogoś, kto mógłby nas zrozumieć, rozpoznać po przemianie.
Większość z nas zna podobne historie, ja np. przeczytałam wszystko co mój biedny ojciec przynosił mi ze szpitalnych bibliotek. Zastanawiałam się również, jakiego dopuścić się niezbyt szkodliwego występku, by móc zamknąć się w więziennej celi z odpowiednią papierową wieżą. W książki uciekałam przed dziećmi, bo byłam chorobliwie nieśmiała.
„Najwyższa na świecie wieża z książek” hiszpańskiej autorki i ilustratorki Rocio Bonillii ujmuje także pięknymi miękkimi akwarelowymi obrazami, o stosownej dla dzieci i dorosłych liczbie szczegółów. Dziękujemy Wydawnictwu Papilon za sprowadzenie Jerzyka do Biblioteki Domu Bajek.
Basia i Maria